Był kwiecień 2021, czas kiedy Europa powoli otrzęsała się z kolejnej fali pandemii, a podróżowanie po kontynencie należało do sportów obarczonych wysokim ryzykiem. Jednym z miejsc do którego dało się dotrzeć była kontynentalna Hiszpania. Podróż tam była trudniejsza niż na Wyspy Kanaryjskie, dodatkową trudnością był oficjalny zakaz przemieszczania się między regionami kraju bez wyraźnej przyczyny, a ja miałem zaplanowaną sesję na dwóch końcach kraju - w Kraju Basków w Bilbao, a następnie w Barcelonie.
Leciałem więc do Hiszpanii z dokumentem ‘w razie w’ potwierdzającym działanie na zlecenie hiszpańskiego oddziału Solarisa, a w przy locie wewnętrznym do Barcelony juz po sesji chyba nikt nie zakładał, że jakiś nie-Hiszpan jest na tym lotnisku ponieważ nie usłyszałem żadnego komunikatu po angielsku. Zatem, jeżeli nie dopełniłem jakichś formalności to bardzo przepraszam, ale nie miałem pojęcia o czym rozmawiają do mnie te lotniskowe głośniki :D
Wracając zaś do samego miasta - jest kapitalne! Położenie, różnorodność architektury, geografia czyli wzgórza, rzeka powoduje to niesamowicie piękny obraz. Miasta, w którym łączy się tradycyjne budownictwo z nowoczesną architekturą (słynne muzeum z którego znane jest Bilbao). Podobało mi się zdecydowanie bardziej niż Barcelona (w której byłem czwarty raz, więc może to kwestia opatrzenia się).
Natomiast sama sesja to ponad 30 tyś kroków scoutingu i dużo biegania za autobusem aby uchwycić go w ciekawych miejscach i momentach, na przykład podczas przejazdu pod ciekawą kładką dla pieszych. To chyba moje ulubione zdjęcie z tej sesji, które potem również przypadło do gustu klientowi bo znalazło się miejsce w kalendarzu dla Solarisa na 2022 rok :)